"Krzysiu, gdzie jesteś?" - powrót do dzieciństwa

Hej! :D

Po przerwie wracamy do pracy. Dzisiaj sprawdzę się w recenzowaniu filmu. Jesteście ciekawi moich wypocin? Zapraszam na podróż do przeszłości...

Źródło: https://movies.disney.com/christopher-robin

Film przedstawia nam życie znanego nam z uniwersum Kubusia Puchatka Krzysia. Fabuła zaczyna się od momentu, w którym główny bohater żegna się z przyjaciółmi ze Stuwiekowego Lasu i wyjeżdża ze swojego rodzinnego domu do szkoły. Przewija się w międzyczasie śmierć ojca, pierwsza praca oraz miłość i walka na wojnie. Historia skupia się w momencie, w którym dorosły Krzyś musi podjąć ciężką decyzję - czy spędzić czas z rodziną (ale ryzykować stratą pracy) czy w pełni poświęcić się firmie. Niestety z wyrzutami sumienia wybiera drugą opcję.

Równocześnie przez cały czas mamy wgląd do Lasu i widzimy, jak stęskniony Kubuś każdego dnia czeka na swojego przyjaciela. Miś w końcu decyduje się przejść przez tajemnicze drzwi i trafia do... londyńskiego parku niedaleko mieszania Krzysia! Cóż, główny bohater zawalony pracą nie ma ochoty zajmować się niezdarnym pluszakiem, więc wyrusza w podróż do swojego rodzinnego domu a tym samym wraca po latach do Stuwiekowego Lasu. Czy jeszcze znajdzie w sobie choć trochę wyobraźni i dziecięcej radości?

Kadr z filmu.
"Jak dla mnie jesteś cały. Trochę się tylko pogniotłeś..."

Zauważyłam, że Disney ostatnio wraca powoli do swoich korzeni: nowa "Piękna i Bestia", powrót do Kubusia Puchatka, a wkrótce pojawi się odnowiona "Mulan". Widząc zwiastuny wiedziałam, że to będzie dobry film. Chociaż pewien lęk ode mnie nie odchodził. Przy tego typu filmach zawsze jest ryzyko, że twórcy zrobią z tego, jak ja to mówię, odgrzewane kotlety. Ale co do tego na razie Disney nie zawodzi. Wręcz przeciwnie - tworzy powroty w wielkim stylu. I tak było i tutaj.

Wchodząc na salę kinową widziałam dzieci oraz uśmiechniętych dorosłych. Zrozumiałam, że ten film naprawdę jest dla młodszych i starszych odbiorców. Muszę przyznać, że do czasu pojawienia się pierwszego zwiastuna "Krzysia", o Kubusiu mówiło się naprawdę bardzo mało. Znikał z programów telewizyjnych, o półkach w księgarniach już nie wspomnę. Ten film umożliwia poznanie przez maluchów cudną historię, na której wychowywali się ich rodzice (również ja ;)) i to w odświeżonej formie. 

Sound track stworzony przez Geoffa Zanelli oraz Jona Briona oczywiście składa się w większości z nowych utworów, jednak mają coś w sobie, co przypomina nam pierwsze rysunkowe filmy z Kubusiem Puchatkiem (polecam przesłuchać na Spotify, jak ja w tym momencie ;)) Oprócz tego w filmie nie zabrakło kultowych i znanych już nam piosenek.
Powiem otwarcie: kiedy usłyszałam w filmie takie hity jak "Kubuś to miś" albo "Ma Tygrys powody do dumy", myślami cofnęłam się o 10 lat wstecz. Zresztą to samo zrobiły urocze dialogi.

Bardziej znanych aktorów jest tylko dwóch. Ewana McGregora, czyli tytułowego Krzysia nie muszę chyba przedstawiać... ale to ten sam gość, który zagrał Obi-Wana Kenobiego w Gwiezdnych Wojnach. Tak, to on. A poza tym użyczył również głosu Płomykowi w kinowej "Pięknej i Bestii". A drugim aktorem jest Mark Gatiss (Giles Winslow aka Wuzel ;)). Osoby, które czytały moje poprzednie wpisy z serialu"Sherlock" znają tego pana. Kiedy zobaczyłam jak wykreowali Winslowa, jaki on jest chytry, przebiegły i wredny, stwierdziłam, że Gatiss idealnie pasuje do tego typu ról (porównując tą rolę z rolą Mycrofta Holmesa).



Ale wracając do "Krzysia" - historia, którą ten film przekazuje jest piękna. Dzięki spojrzeniu na świat oczami dorosłego mężczyzny możemy dostrzec w historii z Misiem o bardzo małym rozumku coś, czego nie moglibyśmy dostrzec w filmie animowanym dla dzieci. Chociaż fabuła pokazuje nam Londyn XX wieku, to można znaleźć podobieństwa do naszej rzeczywistości. Zatłoczone ulice, brak czasu, stres, obawy o przyszłość, zapominanie o rodzinie... to wszystko jest aktualne. Film dosłownie krzyczy do nas: "Człowieku! Zatrzymaj się na chwilę!". Oprócz tego można wiele nauczyć się o przyjaźni i innych sferach naszego życia.

Moje własnie zdjęcie oraz edit ^^ powiedzcie, że jesteście dumni :)


No cóż, niech Disney dalej robi tego typu filmy. "Krzysiu, gdzie jesteś?" rozbawia, wzrusza, wzbudza nostalgię. Nic dodać nic ująć... Naprawdę, czapki z głów...

Zachęciłam was do obejrzenia "Krzysia", a może już go widzieliście? Jaka jest wasza opinia na temat takich powrotów Disneya? :)

Dziękuję Ci za przeczytanie tej recenzji. Jeśli masz jeszcze troszkę czasu możesz napisać coś w komentarzu (chętnie przeczytam) albo zobaczyć moje social media ;) Zapraszam.

Do zobaczenia w następnym wpisie,
zeBerka

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pytanie do Was - potrzebuję pomocy!

"Hamilton" - musical powalający na kolana

"The Greatest Showman" - dystans, tolerancja i dobra muzyka!